Zveřejněno 23. listopadu 2023 11:14. Přestože Modern Warfare III sotva vyšel a sklidil poměrně negativní recenze, můžeme se už teď připravovat na další Call of Duty, protože v roce 2024 bez válečné FPS určitě nezůstaneme. O té již unikly podrobnosti, včetně toho, že se kampaň bude odehrávat během války v Perském
Top retailers. $ 17.85 XboxOne. $ 20.24 XboxOne. $ 4.82 XboxOne. Call of Duty: Black Ops 4 is the latest installment of the Call of Duty franchise and the first title of the multiplayer first-person shooter series that breaks with the traditional layout of the previous games and comes without a single-player campaign mode.
Fri 1st Jul 2011. I freaking love this game thank you to the developers for not watering down the Wii version like so many others do. IMO Black Ops is easily the best FPS shooter on the Wii and
In their first content update of 2022 for Call of Duty: Black Ops Cold War, Treyarch presents a remaster of a fan favorite Multiplayer map, plus an all-new weapon: the Vargo 52 Assault Rifle. The action intensifies once again in Black Ops Cold War. On March 4, Treyarch is adding a remastered classic map and a new weapon: WMD brings Operators to
CoD: Black Ops 4 | Complete Hack & Tool List. List updated on August 12th 2021 Hacks: [Release] Modded Blackops4 For PS4 August 8, 2021 [Release] Black Ops 4 FPS Booster November 24, 2018 [Outdated] [1.07] BO4 Zombie Trainer November 23, 2018 [Outdated] Technical/Mastery Skins gllitch is back November 21, 2018 [Release] BLACK ops 4 zombies mod menu November 16, 2018 [Release] Black Ops 4
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Wiadomość gry 18 kwietnia 2018, 08:56 Według niepotwierdzonych doniesień studio Treyarch zrezygnowało z kampanii dla pojedynczego gracza w grze Call of Duty: Black Ops 4, która wyjdzie w październiku. Zastąpić miałby ją tryb battle royale. Rozbudowane kampanie dla pojedynczego gracza od dawna nie są najważniejszym elementem serii Call of Duty, ale mimo to kilkugodzinna fabuła dla samotników pojawiała się w każdej z dotychczasowych odsłon cyklu. Jak jednak wynika z najnowszych pogłosek, Black Ops 4 (czy też, jak wolałoby Activision, Black Ops IIII), może zerwać z tym trendem. Anonimowe źródła ujawniły serwisowi Polygon, że najnowsza odsłona zamiast kampanii skupi się na rozwijaniu rozgrywki wieloosobowej oraz popularnego trybu Zombie. Z kolei portal Charlie Intel donosi, że w miejsce liniowej fabuły pojawi się moduł battle royale. Black Ops 4 miałoby być pierwszą „dużą” odsłoną cyklu bez kampanii dla pojedynczego gracza. / źródło: Gamespot. Warto pamiętać, że dopóki tych informacji nie potwierdzi Activision (w odpowiedzi na prośbę o komentarz w całej sprawie firma stwierdziła, że nie będzie zajmować się plotkami), należy traktować je ze sporą dozą sceptycyzmu. Podobne wiadomości pojawiły się jednak także na Kotaku, możliwe więc, że coś jest na rzeczy. Według źródeł studio Treyarch zdecydowało się na usunięcie kampanii dla pojedynczego gracza, ponieważ jej ukończenie przed październikową premierą byłoby niemożliwe. Skupiło się natomiast na „trybach kooperacyjnych”, mających zastąpić fabułę dla samotników. Możliwe, że jednym z nich miałoby być właśnie battle royale, nad którym według Charlie Intel pracuje studio Raven Software, asystujące przy każdej odsłonie Call of Duty od czasów pierwszego Black Ops. Activision na razie nie skomentowało tych doniesień, wstrzymując się z ujawnianiem jakichkolwiek szczegółów na temat gry do 17 maja. Wtedy to podczas oficjalnej prezentacji w Los Angeles dowiemy się pierwszych detali na temat najnowszego Call of Duty. Na razie znamy jedynie planowane platformy (PC, PlayStation 4 oraz Xbox One) oraz datę premiery – 12 października. Choć najważniejszym komponentem Call of Duty od lat jest rozgrywka wieloosobowa, ewentualny brak kampanii rozczarowałby wielu graczy. Historie przedstawiane w poprzednich odsłonach serii zawsze utrzymywały co najmniej przyzwoity poziom, a braki w długości nadrabiały efektownością i często gwiazdorską obsadą – Activision potrafiło namówić do współpracy chociażby Kevina Spacey czy Kita Harringtona. Większość fanów cyklu zapewne jakoś przełknęłoby tę decyzję, ale chyba wolelibyśmy, żeby plotki jednak się nie sprawdziły. Czekamy więc na 17 maja – wtedy twórcy powinni ostatecznie potwierdzić lub zdementować te doniesienia. Oficjalna strona internetowa serii Call of Duty
Król strzelanin uderzył z zaskoczenia. Call of Duty: Black Ops 4 miało zrewolucjonizować serię i olśnić nową jakością. To zaskoczenie faktycznie jest... Choć nie takie, jak można było oczekiwać. Szczegóły zgłębia nasza recenzja Call of Duty: Black Ops 4. Plusy- tryb Blackout to całkiem niezła odmiana battle royale,; - rewelacyjny tryb zombie…; …i garść ciekawych nowinek, które oferuje,; - gdzieniegdzie daje się poczuć frajdę znaną z poprzednich „CoDów”,; - nostalgiczne „mrugnięcia okiem” do fanów Blackout to propozycja dla fanów battle royale, a niekoniecznie Call of Duty,; - dość przeciętna grafika,; - niedoskonały balans bohaterskich zdolności,; - mapy „z odzysku”,; - wadliwy i rujnujący zabawę „matchmaking”,; - zmiany w mechanice, które nie wnoszą wiele nowego, a okaleczają rozgrywkę,; - mało estetyczny i przejrzysty interfejs,; - brak kampanii dla pojedynczego gracza daje się we of Duty: Black Ops 4, go home, you’re drunk!Treyarch miał imprezę firmową, wspólnie z Activision, i nieźle zabalowali. Taka myśl pojawiła się w mojej głowie, kiedy przeczytałem pierwsze zapowiedzi Call of Duty: Black Ops 4. Tym razem miało się obyć bez kampanii dla pojedynczego gracza, a zamiast tego zdecydowano się wprowadzić tryb battle royale. Zaraz, zaraz, przecież słynna podseria „CoDa” to nie Overwatch, ani Fortnite! Co się dzieje?!No właśnie – co? Przecież pierwsza część Black Opsa przedstawiała najlepszą opowieść w historii serii, a teraz niemal zupełnie rezygnuje się z fabularnej otoczki? Jasne, „dwójka” i „trójka” nie zachwycały, jeśli chodzi o rozgrywkę dla jednego gracza, ale zawsze pozostawała nadzieja, że kolejna odsłona powróci do rewelacyjnych korzeni. Nie tym razem!A battle royale? Z czym to w ogóle zjeść? Jak to wkomponować w dynamiczną rozgrywkę, do jakiej przyzwyczaił nas flagowiec Activision? Zachodziłem w głowę i nie mogłem pojąć logiki rządzącej tymi zmianami. Ale w porządku, może czegoś nie rozumiem, nie ma sensu negatywnie nastawiać się do Call of Duty: Black Ops 4 jeszcze na długo przed zaś gdy jestem już po premierze mogę stwierdzić z całą stanowczością, że mój początkowy sceptycyzm wcale nie był tak nieuzasadniony, jak mogło się wydawać. Twórcy Call of Duty: Black Ops 4 może i byli trzeźwi, ale efekt końcowy przypomina pijackie zwidy. Nie wszędzie i nie zawsze, ale trzeba sporego wysiłku, żeby oddzielić ziarno od zbieractwoZacznijmy od trybu Blackout, czyli „CoDowej” wariacji na temat znanej z Playerunknown’s Battlegrounds czy Fortnite formuły battle royale. Zasady są proste: wyskakujemy z helikoptera, na olbrzymiej mapie znajdujemy sobie sprzęt i gadżety, po czym, uciekając przed kurczącym się „okiem cyklonu”, wybijamy innych graczy, tak żeby stać się ostatnim Proste! A jak wypada ten tryb w Call of Duty: Black Ops 4? Zaskakująco dobrze, choć jednocześnie rozczarowuje podobieństwem do battle royale znanego z innych produkcji. W zasadzie nie ma w nim już nic z Call of Duty. Skakanie po ścianach, błyskawiczne strzelaniny i żmudny, acz satysfakcjonujący trening refleksu? Nic z tych rzeczy!Zamiast tego, przyszło mi błąkać się po olbrzymiej mapie, gromadzić sprzęt i budzić moją znużoną uwagę, tak aby w trakcie tych wędrówek nie zaskoczył mnie inny z graczy. Na szczęście te blackoutowe odyseje nie muszą być samotne. Do pomocy możemy dobrać sobie jednego lub trzech pomocników. I wspólna zabawa sprawdza się naprawdę sama mapa została zaprojektowana z polotem. Od zacumowanego kontenerowca, przez nawiedzone dworzyszcze, po postapokaliptyczne miasteczko. Atrakcji nie brakuje, choć trudno uznać interesującą scenografię za prawdziwie oryginalne urozmaicenie. Wprawdzie gdzieniegdzie na mapie można spotkać błąkającego się zombiaka, ale to jedna z bardzo niewielu nowości, jakie dorzuca od siebie do ogranego schematu Call of Duty: Black Ops największy minus tego trybu, jaki daje się zauważyć już na pierwszy rzut oka, to grafika. Na Playstation 4 prezentuje się ona wyjątkowo średnio. Jasne, pokaźnych rozmiarów mapa uzasadnia cięcia wizualne, ale i tak można było oczekiwać więcej. Zresztą, te przeszacowane oczekiwania dotyczą nie tylko warstwy już trzeba żenić „CoDa” z battle royale – pomyślałem sobie, – to można przecież zrobić to w naprawdę nietuzinkowy sposób. Na co komu wielka mapa, skoro Call of Duty przyzwyczaiło nas do ciasnych lokacji? Quady, helikoptery i ciężarówki dają sporo frajdy, ale może lepiej było sobie je podarować, a zamiast tego zaprojektować battle royale dla rasowych rewolwerowców wirtualnego świata? Ot, kilkunastominutowe potyczki, kilka możliwości odrodzenia, nieustannie (a nie w regularnych odstępach czasu) zawężający się obszar walki… Opcji było mnóstwo. Niestety, twórcy Call of Duty: Black Ops 4 nie skorzystali z żadnej z nich, decydując się na bezpieczną metodę „kopiuj-wklej”. Blackout w trybie poodzielonego ekranu na PS4 Pro - nieco słabsza oprawa graficzna i niższa rozdzielczośćBalans kamperów i inne atrakcjeOk, na razie nie jest źle! Battle royale z Call of Duty: Black Ops 4 z tradycją serii nie ma nic wspólnego, ale jako zupełnie inny rodzaj rozrywki sprawdza się nie najgorzej. To czym jeszcze uraczył mnie Call of Duty: Black Ops 4? Po eksperymentach z Blackout, miałem ochotę na odrobinę klasyki w nowym wydaniu, w związku z czym sięgnąłem po wieloosobowe starcia w starym stylu, takie jak deathmatch czy też dopiero w tym momencie poczułem, że Call of Duty: Black Ops 4 jest w stanie zrobić coś, czego nie udało się dokonać żadnej innej odsłonie tej serii. Co tu dużo gadać – prawie się poryczałem. Niby dało się trochę pograć, niby jakaś przyjemność z tego była, ale… No właśnie – i jest to cholernie duże „ALE”!Przede wszystkim tym razem przed przystąpieniem do meczu wybierałem postać, którą zamierzałem grać. Podobne próby miały już miejsce w innych odsłonach „CoDa”, chociażby w Call of Duty: Black Ops 3. Jednakże tutaj położono dużo większy nacisk na ten z bohaterów ma jedną super-zdolność i jeden pomniejszy talent lub gadżet. I właśnie w tym miejscu można zakreślić pewną analogię między Call of Duty: Black Ops 4, a, dajmy na to, Overwatchem. Z tym, że Call of Duty Overwatchem zdecydowanie nie jest!Dlatego też to rozwiązanie średnio pasuje do konwencji, w jakiej utrzymana jest seria. Także balans super-zdolności mocno szwankuje. Taki Ajax, kiedy rozłoży swoją pancerną tarczę, jest w zasadzie nie do zatrzymania, a znowuż pies-morderca, jakim dysponuje Nomad, to prawdziwa zmora, która koncentruje na sobie całą uwagę graczy, skutecznie psując dobrą przynajmniej odrzutowe podskoki i bieganie po ścianach wciąż są tak satysfakcjonujące, jak w poprzednich „CoDach”? Ależ skąd! Nie ma ich wcale! Usunięto te umiejętności nie tylko z trybu Blackout (z którym faktycznie słabo by współgrały), ale też z wszystkich innych odmian wieloosobowej rozgrywki. Tak, pamiętam, w Call of Duty: WWII dokonano podobnego zabiegu, ale jednak tam wypadło to dużo nie drażniłoby mnie to tak bardzo, gdyby map nie zaprojektowano w taki sposób, że stają się rajem dla kamperów. Bez możliwości błyskawicznego przemknięcia obok tych „leniwych” graczy, ich eliminacja graniczy z skoro już o mapach mowa, ich selekcja była dla mnie kolejnym z serii przykrych rozczarowań. Nowych lokacji jest niewiele, a zamiast tego, odświeżono znane z poprzednich części pola bitew. W Call of Duty: Black Ops 4 znajdziemy więc górską stację z kolejką linową, wioskę w dżungli, slamsy i placyk do ćwiczeń… Wszystko to już widziałem, wszystko to już ograłem na wylot. I chociaż można uznać to za sentymentalny ukłon w stronę starych „CoDowych” kombatantów, bliżej temu zabiegowi do mało kreatywnego domiar złego niektóre z tych map prezentowały się chyba nawet lepiej w poprzednich częściach Black Opsa. Jakim cudem? Nie mam pojęcia! Dość na tym, że graficznie Call of Duty: Black Ops 4 i w tym miejscu kuleje mocno. O ile jednak w Blackoucie te niedostatki można było uzasadnić rozmiarem mapy, o tyle w tradycyjnych trybach wieloosobowych nie znajdują one żadnego wytłumaczenia.„Stare przysłowie mówi jednak”, że liczy się nie grafika, a grywalność. W porządku, byłbym więc skłonny przymknąć oko na szpetotę Call of Duty: Black Ops 4, gdyby zabawa okazała się przednia. Tak się jednak nie stało. Poza wymienionymi wadami, rozgrywkę niemal całkowicie paraliżuje mechanizm doboru graczy do zdarzało się tak, że po jednej stronie barykady lądowali wyłącznie gracze na piątym czy szóstym poziomie doświadczenia, a po drugiej – weterani, którzy w dwa dni po premierze nabili już poziom pięćdziesiąty. W związku z tym wiele potyczek wyglądało jak piłkarskie mecze Wysp Owczych z reprezentacją Brazylii. Fani „soulsów” skomentowaliby pewnie taki stan rzeczy znanym porzekadłem „Git gud!”. No, ale jak, skoro zaraz po odrodzeniu dostajesz kulkę w łeb albo nie możesz wyjść spod wiaduktu, bo niebem zawładnęły kolejno przywoływane śmigłowce przeciwnika?Na koniec pozostaje wspomnieć o jeszcze jednej zmianie, na jaką zdecydowali się twórcy Call of Duty: Black Ops 4. Otóż, wprowadzono paski życia. Każdy gracz ma przy sobie także apteczkę, która odnawia się co kilkanaście sekund i trzeba pamiętać, żeby zaaplikować sobie w żyłę jej zawartość, bo automatycznego leczenia brakuje. W porządku, czemu nie?Z drugiej strony – czemu tak? Nie wiem, czy Treyarch znalazł jakiekolwiek uzasadnienie, żeby wprowadzić ten mechanizm, czy kierował się wyłącznie swoim widzimisię. Ta innowacja (o wątpliwej, zresztą, oryginalności) nie wnosi niczego nowego do rozgrywki, poza tym, że teraz po konfrontacji z przeciwnikiem trzeba wcisnąć nie tylko klawisz przeładowania spluwy, ale też odnowienia zdrowia. Wydaje się, że to tylko zbędna i irytująca mówiąc, tryb wieloosobowy Call of Duty: Black Ops 4 przypomina upiorną hybrydę, która nigdy nie powinna była się narodzić. Do korpusu starych map poprzyszywano kończyny skradzione innym produkcjom, które raczej okaleczyły rozgrywkę, zamiast w jakikolwiek sposób ją udoskonalić. Ręka nie pasuje do nogi, noga do głowy, a wszystko porusza się wyjątkowo nieporadnie. Najwyraźniej podczas tego makabrycznego eksperymentu zapomniano o do AlcatrazA skoro już o makabrycznych eksperymentach mowa, zrezygnowany ruszyłem w stronę trzeciego z filarów Call of Duty: Black Ops 4, czyli zombie. Wyznam, że uwielbiam ten tryb, odkąd tylko zawitał do flagowej strzelaniny Activision. Tym bardziej obawiałem się, w jaki sposób zostanie on zmasakrowany przez panów z Treyarch (bo trudno mi było zachować optymizm w obliczu opisanych powyżej doświadczeń).I wreszcie spotkało mnie zaskoczenie z rodzaju tych przyjemnych. Nawet bardzo. Wszystkie trzy mapy trybu zombie zostały zaprojektowane absolutnie O dziwo, wizualnie prezentują się one znacznie lepiej niż wszystko inne co ma do zaoferowania Call of Duty: Black Ops je na dwa segmenty: Chaos i Eter. Pierwszy z nich to wariacja na temat klasycznej formuły zombie (co jest ciekawe, bo już sam ten tryb jest swego rodzaju wariacją), w których podmieniono technologiczne nowinki i znany schemat z włączaniem zasilania na relikty związane z czarną magią oraz ołtarze odblokowujące nowe przejścia. Eter natomiast idealnie wpisuje się w znane już uniwersum „CoDowych” historyjki są ciekawe, postacie barwne, a strzelaniny krwawe. Czego chcieć więcej? No właśnie, chyba niczego. W każdym razie ja bawiłem się fenomenalnie buszując po zainfekowanych pokładach tonącego Titanica, przedzierając się przez kazamaty starożytnej areny czy wreszcie eksplorując przerażające korytarze więzienia of Duty: Black Ops 4 nie wprowadza radykalnych zmian do trybu zombie, ale perfekcyjnie rozwija znaną formułę. To najlepsza odsłona zombiaków od długiego, długiego czasu. Call of Duty: Black Ops 4 - czy warto?W Call of Duty: Black Ops 4 zabrakło kampanii dla pojedynczego gracza. Filmowe przerywniki, które można odblokować pokonując nudnawe samouczki, są jedynie marnym substytutem fabuły z prawdziwego zdarzenia. A przewodnik, w którego wciela się znany z poprzednich części sierżant Frank Woods, to jedynie barwny ozdobnik przypominający o czasach świetności Black więc szukasz w Call of Duty: Black Ops 4 jakiejkolwiek opowieści – znajdziesz jedynie ochłapy. Jeżeli jesteś fanem trybu battle royale – pograj w Blackout, raczej się nie zawiedziesz. Jeżeli zapałałeś miłością do „CoDowych” zombiaków – koniecznie sięgnij po nowego Black Opsa. Jeśli zaś czekasz na oszałamiające wrażenia w trybie wieloosobowym… musisz z nadzieją poczekać chwilę dłużej na kolejne Call of Duty albo wrócić do ogranych już odsłon tak najuczciwiej należałoby postawić sprawę. Call of Duty: Black Ops 4 jest koronnym dowodem na to, że ta seria nie ma na ten moment nic ciekawego do zaoferowania, a jej twórcy cierpią na koncepcyjną impotencję. Prawie wszystko, co nowe, zostało pokradzione na chybił trafił z innych produkcji, a wszystko, co stare, Woods, miło było pana znowu zobaczyć, ale na tym chyba kończymy naszą wieloletnią znajomość. W każdym razie ja, mimo mojego uwielbienia dla serii Call of Duty, na piątego Black Opsa nie będę of Duty: Black Ops 4 okiem growego dinozauraMaciej PiotrowskiChciałbym nie zgodzić się z Jakubem. Chciałbym powiedzieć, że Call of Duty: Black Ops 4 ma wielki, choć mocno ukryty potencjał, który z wolna odkrywamy. Chciałbym wreszcie rzucić kąśliwą uwagę, że jak się gra na zwykłym PS4 a nie PS4 Pro to grafika wygląda jak wygląda….chciałbym, ale nie nowa odsłona tej legendarnej strzelaniny mocno mnie zawiodła. Po Battle Royale nie spodziewałem się może zbyt wiele, bo i ten typ rozgrywki jakoś dotąd mi nie podszedł. I faktycznie Black Ops 4 niczym mnie tutaj nie zaskoczył. No może poza przeciętną oprawą wizualną, ale można to wrzucić na karb olbrzymiej mapy i konieczności utrzymania stałej płynności tryby multi byłby spoko, gdyby nie wspomniany już przez Jakuba fatalny dobór graczy i olbrzymia ilość kamperów. Nie wiem czym kieruje się gra wrzucając do jednej drużyny niemal samych wymiataczy, a do drugiej…klasę uczniaków z jednym „nauczycielem”. A już cała frajda totalnie idzie w łeb gdy znajdzie się taki jeden czy drugi, którzy ustawią się za skrzynią, w drzwiach albo jeszcze innym z góry upatrzonym miejscu, w taki sposób, że każdego nadbiegającego mają jak na widelcu…i po prostu dziwo jednak, nie skreślam w całości Call of Duty: Black Ops 4, bo faktycznie tryb zombie wymiata. Dawno tak dobrze się tu nie bawiłem. Aż szkoda że jak na razie mamy tylko 3 mapy. W tym miejscu powinienem wystawić grze własną ocenę, która w zasadzie, patrząc na wyżej wskazane zarzuty, powinna być raczej średnia. A jednak dam Call of Duty: Black Ops 4 notkę znacznie wyższą. Dlaczego? Bo patrząc na ekscytację mojego 16-letniego syna trybem Battle Royale stwierdzam jedno – ta gra nie jest dla nas, starych pierników. To strzelanina dla młodego pokolenia, które pasjonuje się PlayerUnknown’s Battleground i Fortnite. Ale żeby nie było – ono też nie jest bezkrytyczne. Nie chcecie wiedzieć jakim mięsem rzucał mój syn (za co zresztą dostał szlaban) w innych sieciowych trybach, gdy przez słabiutki poziom zbalansowania ludzie z jego drużyny kolejno się wykruszali i wychodzi. O ciągłych błędach w trybie Blackout nie będę już nawet wspominał. Moja ocena (uwzgędniająca entuzjazm mojego syna:)): 3,7/5Ocena końcowa Call of Duty: Black Ops 4Ocena ogólna:64% 3,2/5Egzemplarz recenzencki gry Call of Duty: Black Ops 4 otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Acitivision
09:07😊 zanonimizowany77640662 Konsul Plotka, nie zrobią tego. CoD posiada cały czas sporą rzeszę fanów którzy kupują każdą odsłonę między innymi dla tej krótkiej, ale intensywnej fabuły. Jej brak byłby strzałem w kolano. Prędzej byłbym w stanie uwierzyć w to, że tryb Battle Royale pojawi się jako jeden z trybów multi, albo - co byłoby chyba najlepszym rozwiązaniem - wyjdzie jako osobny tytuł. Wiele osób powie - ale jak to? Ale po co? Ale goście od CoDa potrafią robić strzelanki. Chciałbym zobaczyć takiego wysokobudżetowego Battle Royala. Przy okazji twórcy byliby zmuszeni do tego by skończyć z tą dziwną rozgrywką multi w ciasnych lokacjach. CoD:BR byłoby co najmniej intrygujące :) post wyedytowany przez Admina 2018-04-18 09:07:39 09:10 odpowiedz2 odpowiedzi blastula58 Generał A Black Ops I miał takiego dobrego singla. Szkoda, że to zaprzepaścili. 09:16 Idealna wiadomość na 1 kwietnia, zapewne plotka nieprawdziwa. 09:18 BF kupuje się dla Multi, to kupowało się od początku dla singla...a że potem singiel był coraz bardziej taki sam,to nie znaczy że gra jest kupowana głównie dla multi ;) Sry ale multi w tej grze jest słabiutkie . Jedynie tryb zombie daje radę ;) Po za tym, mogli by zrobić tak, żeby sprzedawać osobno singla...Bo gry z tej serii tanieją tak długo, przez multi :/ Ale np AW i IW tanieją szybko, a takie Black ops 3 tanieje dłużej.. Ba, takie Ghost chodzi po tak chorych cenach że hoho ;D Sam dopiero kupiłem go niedawno za niecałe 30zł. post wyedytowany przez toyminator 2018-04-18 09:20:39 09:23 odpowiedzzanonimizowany120422322 Generał Cóż, jeśli to będzie prawdą to absolutnie nie zakupię tej części. IW kupiłem na promocji, WWII zaraz po premierze, BO3 zagrywałem się dość sporo. Bez singla BO4 będzie dla mnie bardzo słaby. I jeszcze tryb BR... Szkoda, w zasadzie EA nie lubię i liczę teraz na to, że na jesień coś fajnego zapowiedzą, może szybciej Cyberpunk? RDR2? Będzie co robić, a CoD straci miliony graczy, ale zyska miliony innych którzy się zainteresują zmianami. Ot i wolę schematy w serii FC, gdyż jak widać zmiany w rozgrywce mogą zniszczyć to co się lubi w danej serii. 09:24 odpowiedzzanonimizowany118392115 Senator Ja cody kupuje dla singla tak jak i bf. Nie gram w multi, bo nie lubie tego trybu. Jak codbo4 ma byc bez singla to nie kupuje tej czesci. 09:27 odpowiedzzanonimizowany714315111 Legend Zrobili na poprzednia generacja bez singla i chyba się możliwe, chociaż jakiś remaster dorzucić 09:47😂 O ile informacje będą potwierdzone...1. "Treyarch zrezygnowało z kampanii....Zastąpić miałby ją tryb battle royale" - to było do przewidzenia, tylko na grze/trybie multiplayer producent możne zarobić - o dziwo w poprzednim artykule o tym wspomniałem... 2. "usunięcie kampanii dla pojedynczego gracza, ponieważ jej ukończenie przed październikową premierą byłoby niemożliwe" - kitujcie dalej, olewając całkowicie tryb dla pojedynczego gracza zaoszczędzili sporo czasu i gotówki, które zainwestują w tryb multiplayer. I za chwile z ich strony poleci tekst ze pracowali nad grą 2-3 lata, a w tym czasie tylko tryb multiplayer udało im się zrobić... taaa, dzień pierwszy gry na rynku i masa DLC w Tryb battle royale w CoD, taaa na pewno, biorąc pod uwagę "zdolności" Treyarch, to będzie mała mapka z 10-20 (max) graczy na niej, bieganina jak w każdym CoD, już to sobie wyobrażam. Taki tryb jak battle royale potrzebuje rozmachu, przestrzeni, w Battlefield mogło by to przejść, ale w CoD - zrobią jedną mapę, po czym kolejne w DLC, tak jak w przypadku trybu tym prostym działaniem straci wszystkich graczy którzy grają w CoD dla singleplayer, tryb multiplayer w tej grze (serii) nie jest czymś rewelacyjnym a na rynku jest masa gier które dają więcej zabawy na tym szczególnym obszarze....ale mogę być w błędzie. 09:51😂 Już nawet abstrahując od tego, że to nie potwierdzone plotki. Jak to by brzmiało, COD bez kampami fabularnej, za to ze znakomitym trybem Battle Royale (którym powoli się już rzyga, nie długo gry karciane, i wyścigi będą miały tryb BR...) Po za tym gdy na rynku zamiata wszystko darmowe Fortnite, i płatny, ale za o wiele niższą cenę PUGB, to ktoś kupi coda i by grał w sklecony na kolanie BR? Jeżeli to się potwierdzi, to pokażą tylko jak żałośną firmą jest activision, zdanie że do października nie wyrobili by się ze zrobieniem kampanii, weźcie przykład z ubisoftu (sam się dziwię, że to napiasłem) i odłóżcie produkcje tej gry na rok. Ta jasne, hehe 10:12😃 Prędzej EA całkowicie zlikwiduje mikropłatności niż nowa odsłona Call Of Duty nie będzie miał kampanii singleplayer'owej. Singleplayer w tej serii zbudowało ją chociarz ostanie części COD mają tak denną kampanie że nie mam ochoty w nie grać, po prostu porażka. 10:22 odpowiedzzanonimizowany116697630 Pretorianin No jasne, zamiast odkupić winy słabą kampanią w trzecich Black Ops'ach wolą robić beznadziejny Battle Royale, ale co się dziwić, przecież Call of Duty to zwykła maszyna do pieniędzy. Oby jednak w tej części była kampania, bo jeśli plotki o współczesności były prawdziwe to jestem ciekaw jak wypadnie powrót do naszych czasów 10:37 odpowiedzzanonimizowany146624131 Legend Przecież singiel to esencja tej serii. :D 10:37 Jak to przecież ponoć każda gra z serii jest robiona 3 lata, czyżby acti kłamało, bo jak wytłumaczyć w takim razie battle royale czy brak czasu na dokończenie single? Wygląda, że jednak nadal klepią w rok na kolanie. 10:47 odpowiedz2 odpowiedzi queky25 Legionista CoD bez MP to jak człowiek bez ręki... 11:16😂 Singiel esencją ten serii tak chcielibyście , swoją drogą BO3 na PS3/X360 nie miało w ogóle sigla ;) Trybu BR w Call of Duty nie widzę przez przestarzały i zardzewiały silnik który dusi się od kilku lat, w WW2 widać to najbardziej kilku NPC na ekranie drugie BR na mapie 1x1 z 20 graczami i połączeniem P2P? Nie dzięki oczywiście dzieciarnia to łyknie bo to kol of duti, tak jak łykają każdą nową część. 11:23😢 Żegnaj COD... Ciekawe czy najlepsza gra w historii wróci MOH! 11:38 ,,Rozbudowane kampanie dla pojedynczego gracza od dawna nie są najważniejszym elementem serii Call of Duty," Czy autor tego tekstu grał w choć jednego CODa? Bo jeśli ktoś pisze takie bzdury że kampania nie jest najważniejszym elementem gier z tej serii to chyba obok CODa nawet nie stał... Przecież zawsze było tak że to BF kupowało się dla multi a Call of Duty dla widowiskowej kampanii 11:44 odpowiedzzanonimizowany146624131 Legend "Rozbudowane kampanie dla pojedynczego gracza od dawna nie są najważniejszym elementem serii Call of Duty"To jedyny ważny element tej serii. 13:21 To musi być fakePrzecież nawet amerykanie nie kupią tego odgrzewanego kotleta bez singla xd 14:39😊 Ja się dziwię, że ten CoD to jeszcze wychodzi, że ludzie wciąż to kupują. 15:35 Oby to był fejk, kampanie w CoDach są najlepsze. 15:36 przynajmniej zaoszczedza mi 50+ gb sciagania zeby pograc 5 h :) post wyedytowany przez szejk18 2018-04-18 15:37:24 15:45 Ciekaw jestem czy kiedykolwiek zmienią zmodyfikowane id Tech 3 z 1999 roku?Dla mnie Call of Duty nigdy nie było must have czy hitem. Tę markę traktowałem jedynie jako krótką odskocznię od lepszych tytułów. post wyedytowany przez raziel88ck 2018-04-18 15:48:42 16:11 Mi to ryba dla mnie ta seria umarła. Co roku to samo tylko pomalowane innymi farbkami. 18:33 odpowiedzzanonimizowany119515434 Konsul COD zawsze stał Singlem bo zawsze były te single dobre. Niby te 6h,pewne schematy czasami do bólu takie same ale kampania była dobra, filmowa. W Coopa też się gra ale to tylko dobry dodatek. Mam nadzieje że jednak kampania się pojawi bo jeśli nie, to w tym roku podziękuje za Coda. post wyedytowany przez zanonimizowany1195154 2018-04-18 18:33:48 18:33 odpowiedzJanczes167 You'll never walk alone nigdy nie gralem w zadna czesc cod multiplayer a kampanie przeszedlem wszystkie od 1 do modern warfare 3...Jesli zabraknie kampanii to na pewno nie zainteresuje się nowymi częściami 19:13 odpowiedzzanonimizowany398029124 Konsul Black Ops to było coś. Genialny klimat, misje, twisty fabularne, trochę za mało było faktycznie tych "black opsów", wszędzie i tak wybuchy tratatata! Ale co tam, to Call of Duty a nie Splinter Cell xD Stawiam jedynkę na równi z pierwszym Modern Warfare jeżeli chodzi o kampanie. Nie jestem graczem multi w CoDzie, a sam single w ostatnich grach jakoś mnie nie przekonały. Black Ops 2 był nawet spoko ale w połowie. Uważam że niepotrzebnie wcisnęli tam klimaty futurystyczne, bo lata 80. wypadły znacznie ciekawiej niż te drony, mechaniczne skrzydła i inne pierdoły. Potem nie zagrałem już w żadną odsłonę serii. Co jak co ale uważam że Treyarch powinni utrzymać tendencję po zeszłorocznej grze i zostać w XX. wieku. Z porządną kampanią (lata 50. i prequel do jedynki z Woodsem jako głównym bohaterem, albo lata 80., 90.). A battle royale mogą zostawić na dokładkę tym co kupują grę dla multi. post wyedytowany przez zanonimizowany398029 2018-04-18 19:13:43 20:00😒 Black Ops II ma najbardziej rozbudowaną i najdłuższą kampanię fabularną w serii. Wybory moralne, różne zakończenia i zadania poboczne. Szkoda, że potem nic z tego nie zostało a teraz jeszcze chcą w ogolę wywalić kampanię? Niepoważne. 21:14😐 odpowiedzmat2011 Legionista Niewierze w to , jak nie będzie singla to niech zapomną o moich pieniążkach . Cod nigdy nie miał wybitnej kampanii ale zawsze się przy singlach dobrze bawiłem , jeśli to jest prawda to będzie pierwszy cod którego nie kupie . 23:01 odpowiedzzanonimizowany122215136 Generał Już zaczynają przeginać z tymi batlle sroyalami. 00:38 odpowiedz2 odpowiedzi zanonimizowany55497788 Pretorianin Mili więcej firm rezygnuje z singla n9ie dlatego, że się nie sprzedaje, ale ZNACZNIE TRUDNIEJ jest robić singla niż to tak naprawdę tylko mapy + silnik graficzny i ... to puścić na mapę towarzystwo i niech się trzeba się przejmować żadnym algorytmem sterującym postaciami, ich poruszaniem się i wzajemną trzeba trudzić się w wymyślanie fabuły i opowiadanie skomplikowanej jakiegokolwiek czysta grafiką nie trzeba się specjalnie przejmować , bo W ZDECYDOWANEJ WIĘKSZOŚCI gier multi chodzi tylko o naparzanie się nawzajem i nic wiem czy dożyję jeszcze czasów, że będą powstawały takie arcydzieła (oczywiście single) jak Portal, Magrunner: Dark Pulse, Quantum Nonundrum, Inside, Abe's Exodus i inne tego typu, czyli gry w które się gra i w których przede wszystkim używa się mózgu. 11:13 odpowiedz1 odpowiedź zanonimizowany102816640 Pretorianin A więc gra powinna być o połowę tańsza... 14:54 Jak ma być na odczepnego zrobiona kampania single to rzeczywiscie niech lepiej sobie darują. 22:18😂 No i prawidłowo niech się Treyarch sam wyeliminuje z "gry"..hah 12:37😈 A mnie to wisi co będzie,coda od chyba 10 lat żadnego nie kupiłem,jak już to opykam na piracie,czemu?po prostu w multi nie gram a dla kliku godzin kampanii która jest w dodatku kompletnie z dupy zupełnie się nie opłaca tyle kasy wydawać post wyedytowany przez wafel_15_84 2018-04-26 12:37:25 13:52 Dawnej to w grach liczyła się grywalność nie grafika gry był robione z liczy się grafika i chęć wyciągnięcia jak najwięcej kasy od gracza za płatne dlc, loot boxy i pierdyliony innych dodatków które dają tylko wizualizacje niedrobione gry przed premierą np. Mass A. często sprzedawanie tych samych gier które bardzo się nie różnią od poprzedniczek wydane tylko trochę w innym papierku odcinanie kuponów. A potem płacz że gra zła poco kupowałeś w dniu komputery składa się tylko pod 3 ,4 gry i najważniejsze pytanie Ile będę mial fps w grach .Ja ograłem prawie wszystkie COD oprócz tego nowego i tego futurystycznego badziewia.
Call of Duty: Ghosts - wrażenia z kampanii single playerKiedy Dominik oceniał Beyond: Dwie dusze - oceniał zresztą dość brutalnie – odniosłem wrażenie, że skupił się nie tylko na tym, że ten tytuł jest słaby jako gra, ale także na tym, że nie funkcjonuje jako interaktywny film. Kiepska historia, tanie sztuczki wywołujące emocje, zła praca kamery. David Cage poległ jako reżyser, nie Ward, stojące za Ghosts, za tę markę bierze się kolejny raz i widać to doświadczenie. Nie tylko w jakości technicznej gry, której głównie przeszkadza fakt, że budowana jest ona w oparciu o stareńki silnik przechodzący coraz to nowe liftingi. Widać ich ekspertyzę przede wszystkim w tym, że najnowsze Call of Duty dokładnie wie, czym chce być. A chce być first person action movie (FPAM) – kinem akcji z widokiem z pierwszej opowiedziana w grze jest całkiem prosta. Oto w alternatywnej wersji naszego świata, południowoamerykańskie kraje wydobywające ropę naftową zawiązują, w odpowiedzi na globalny kryzys, Federację, która szybko staje się globalną potęgą, w związku z czym jej następnym krokiem jest atak na Stany Zjednoczone występujące tutaj raczej z pozycji tego słabszego, bardziej na bok całą martyrologię Ameryki, dostajemy do rąk historię oddziału specjalnego o nazwie „Duchy”, który dzięki swojemu wyszkoleniu gotów jest operować za liniami wroga, wykonując misje, o jakich zwykłym śmiertelnikom nawet by się nie śniło. Tym razem w obronie swojego własnego kraju, a nie dla demokracji i pokoju na świecie, co z pewnością jest odświeżającą width:610, height:343, autostart:false, url: ' });Gramy i komentujemy! Wersję wideo w wyższej rozdzielczości znajdziecie pod tym adresemTaki zarys scenariusza pozwala twórcom na wsadzenie gracza w sam środek klasycznego, amerykańskiego kina akcji. Jesteśmy super specjalni, mamy co ratować, więc zrobimy to najbardziej spektakularnie, jak tylko się da. Kolejne etapy w grze to migawki do złudzenia przypominające sceny filmowe – skradanie się po dżungli, pościgi jeepami, włamywanie się do wieżowców, helikopterowe sianie po drodze oczywiście udział weźmiemy także w strzelaninach, co przecież w założeniu powinno być solą tej gry. Nie ma co spodziewać się nowości. Znów biegamy od pokoju do pokoju, wykańczając fale wrogów z użyciem coraz to nowych gadżetów i broni. Twórcy wprowadzili „alternatywne ścieżki” do poszczególnych map, co sprawia, że możemy przeciwników zajść od tyłu (tudzież boku) i znacząco pomoc naszej aktualnej to jednak jeśli chodzi o samą rozgrywkę jest bardzo proste, a sama gra kładzie nacisk na to, jak odbierzemy poszczególne misje jako całość, jako jeden filmowy wątek, bardziej niż na to, żebyśmy koniecznie poczuli się jak w grze. Nawet przez chwilę nie poczujemy się zagubieni w tym, co mamy robić ani jakich klawiszy do tego potrzebujemy, a grając na normalnym poziomie trudności, nie będzie wyczynem przejście całej gry bez choćby jednej już fabularna część żadnej strzelanki nie sprawiła, że chciałbym do niej wrócić. Call of Duty: Ghosts, po tym jak zapoznamy się z każdą misją, zachęca do powrotu, choćby po to, żeby wykonać wszystkie czynności jak najefektowniej albo chociaż spróbować swoich sił na wyższych poziomach trudności, co nie tyle daje więcej przyjemności z grania, ale zapewnia poczucie bycia prawdziwym bohaterem, który przeszedł Black Ops, czyli poprzednia część serii, próbowała eksperymentować z nowościami, które miały bardziej zbliżyć ją w stronę „gry” właśnie. Duchy nowościami budują fantastyczne sceny, w których branie udziału sprawia wiele frajdy. Ot, choćby reklamowany pies, który pod względem mechaniki jest wręcz prostackim rozwiązaniem, opartym zaledwie na dwóch przyciskach. Jednak wprowadzenie go do gry buduje scenę, emocje i tempo w bardzo odpowiedni kampanię oceniać będziemy przez pryzmat „grania”, to zarzutów jest cała masa. Brak innowacji, powtarzalne elementy strzelankowe, odebranie graczowi praktycznie całej swobody, graficzne zacofanie względem innych tytułów na jednak zawiesimy swoją niewiarę – podobnie jak w przypadku kina akcji lat 80 czy udanego do niego powrotu w postaci Niezniszczalnych - i pozwolimy zabrać się na interaktywną wycieczkę po spektakularnym ratowaniu Ameryki, to czeka nas świetnie zrealizowana przygoda. Świetny FPAM.
Dzięki PUBG i Fortnite tryb battle royale zyskał ogromną popularność, a producenci gier gotowi są pójść na wiele ustępstw, byle tylko znalazł się w ich tytułach. Efektem tego jest pierwsze Call of Duty pozbawione kampanii, za to z takim battle royale, jakiego inni mogą tylko pozazdrościć. Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2018 Seria Call of Duty liczy sobie już 15 lat. Kolejne odsłony pojawiają się konsekwentnie co roku, natomiast na przemian tworzy je Infinity Ward, Sledgehammer i Treyarch. W tym roku przyszła kolej na tych ostatnich, po raz czwarty mamy więc okazję zagrać w Black Ops. Seria, która zadebiutowała w 2010 roku, miała zupełnie inny charakter niż poprzednie, osadzone na frontach różnych konfliktów zbrojnych odsłony. Wcielając się w jednego z kilku bohaterów, w tym Alexa Masona i Franka Woodsa, uczestniczyliśmy w mniejszych operacjach, które toczyły się w cieniu wydarzeń historycznych, ale miały na nie niebagatelny wpływ. Black Ops miało w sobie coś jeszcze: psychodeliczne epizody, momenty, w których psychika bohaterów zawodziła, a gracz nigdy nie był pewny tego, co widzi. Apogeum tego osiągnięto w trzeciej odsłonie, przez co cała fabuła była niesamowicie zagmatwana, a jej zrozumienie wymagało wertowania absolutnie wszystkiego, co napotkaliśmy w grze (wliczając w to tekst pojawiający się w tle ekranu ładowania). Tylko Kojimie coś takiego uszłoby płazem, dlatego też kampania Black Ops 3 nigdy nie była szczególnie lubiana. Nowa odsłona jest z nią powiązana fabularnie, ale dzieje się przed przedstawionymi w niej wydarzeniami – twórcy potrzebowali pretekstu, by wycofać się z daleko posuniętego futuryzmu i zaprezentować nową, bardziej taktyczną wizję. W nowej odsłonie Call of Duty postawiono na multiplayer, natomiast z kampanii właściwie zrezygnowano. Black Ops 4 ma fabułę, ale zaszyto ją w rozbudowanym samouczku. Poznajemy ją dzięki krótkim filmikom i nagraniom audio, nie ma mowy o żadnym czynnym udziale w akcji, nie weźmiemy udziału w choćby jednej, mocno oskryptowanej (a tym samym świetnie wyreżyserowanej) misji. To bolesna zmiana dla wszystkich fanów serii, którym zależało na tym elemencie, jeśli jednak weźmiemy pod uwagę to, jak kosztowne jest stworzenie kampanii i jak niewiele czasu gracze w niej spędzą, szczególnie w porównaniu z czasem spędzonym w rozgrywce online, pozbycie się jej z pewnością się opłaciło. Historia wydaje się od początku nieco niedopowiedziana, wnuczka Alexa Masona (protagonisty z pierwszej odsłony serii) ginie podczas tajnej operacji, a jej siostra zbiera grupę żołnierzy, by uformować oddział do walki z… w sumie to nie wiadomo, ale nie jest to specjalnie istotne. Każdy ze specjalistów ma niepowtarzalną umiejętność i broń, której obsługi uczymy się we wspomnianym już samouczku. Po ukończeniu wszystkich (śmiertelnie nudnych) zadań poznajemy zakończenie historii, nie będzie jednak spojlerem, jeśli wspomnę, że i tak nie sposób zrozumieć, o co twórcom chodziło. Samouczek nie jest wymagany do rozpoczęcia właściwej rozgrywki, nie daje też absolutnie niczego istotnego, co możemy wykorzystać w multiplayerze. Na właściwą rozgrywkę składają się trzy tryby: klasyczny, wieloosobowy, zombie oraz Blackout. Dwa pierwsze są znane z poprzednich odsłon, oba doczekały się jednak znacznych zmian. Trzeci to nic innego jak battle royale, tyle że wygląda dojrzale i bardzo wysokobudżetowo, a przy tym przed wydaniem twórcy postanowili go dokończyć (no hej, PUBG). Najlepsze zostawmy jednak na koniec. Klasyczny multiplayer oferuje wiele znanych i dobrych rozwiązań. Mamy kilkanaście trybów gry, w tym deathmatch w drużynach i solo, zabawy bronią, dominację, umocniony punkt, zabójstwo potwierdzone i skok. Ostatni z nich przypomina mocno Counter Strike’a: przed rundą kupujemy wyposażenie za zarobione w rozgrywce pieniądze, mamy tylko jedno życie, a celem jest kradzież walizki z pieniędzmi i ucieczka (bądź niedopuszczenie, by tak się stało). Taki tryb nie miałby sensu w poprzednich odsłonach, gdzie czas potrzebny do zabicia wroga liczono w milisekundach – tu znacznie go wydłużono, co nijak się ma do realizmu, ale daje trochę więcej miejsca na błąd, wymaga też, by lepiej planować swoje poczynania (przypadkowych zabójstw jest tu zdecydowanie mniej). Nie ma też już podwójnych skoków i biegania po ścianach, a punkty życia odzyskujemy tylko po użyciu apteczki. Widać, że Call of Duty nastawia się coraz bardziej na e-sport, wprowadzenie zmian spowalniających rozgrywkę oraz nowych trybów meczów czynią ją zdecydowanie przyjemniejszą w oglądaniu. W grze awansujemy na kolejne poziomy doświadczenia i prestiżu, odblokowujemy broń i dodatki do niej, wyposażenie i umiejętności, a także zdobywamy kamuflaże, naklejki i skórki postaci. Treyarch pozostał przy sprawdzonym systemie „pick 10”, pozwalającym przypisać do klasy do 10 elementów wyposażenia i umiejętności, z ograniczeniem kiczby posiadanej broni. Wciąż wymaga zbalansowania, bo niektóre bronie są zdecydowanie zbyt mocne, ale aktualizacje pojawiają się co kilka dni i z każdą z nich równowaga się poprawia. Niedługo po premierze Treyarch wprowadził też mikropłatności, które umożliwiają odblokowanie dodatków kosmetycznych, niemających żadnego wpływu na rozgrywkę. Zaimplementowano je tak, by nie dawały nikomu przewagi, stąd też ich obecność nie przeszkadza. Zupełnie inaczej wygląda tryb zombie. Tu walczymy z hordami nieumarłych na jednej z pięciu map (ostatnia jest dostępna tylko dla posiadaczy przepustki sezonowej). Każda ma własny zestaw zadań do wykonania, a bohaterowie uczestniczący w zmaganiach rozmawiają ze sobą, opowiadając w ten sposób konkretną historię. Zombie zawsze pozwalały na urzeczywistnienie niesamowitych wizji twórców Call of Duty, a najnowsza odsłona posunęła się w szaleństwie kilka dobrych kroków dalej. Bohaterowie, podobnie jak specjaliści w trybie multiplayer, mogą dzierżyć specjalną broń, tu jednak w grę wchodzą potężne młoty, magiczne laski, ostrza i inne, równie dziwne przedmioty. Wracają eliksiry, tymczasowo dające nam dodatkowe umiejętności, ponadto zbieramy też wypadające z trupów bonusy, otwieramy przejścia i skrzynie z bronią, a także kupujemy nowe giwery prosto z wieszaków na ścianie. To zdecydowanie najtrudniejszy tryb, bo z każdą falą przeciwnicy są w stanie przyjąć coraz więcej ołowiu i tylko odpowiednio zgrana drużyna zdąży przebrnąć przez wszystkie wyzwania, zanim zombie zaleją mapę. Pomimo tego, że kampania w Call of Duty nigdy nie była tym trybem, w którym gracze spędzali najwięcej czasu, jej brak nie przeszedłby niezauważony. Zamiast niej twórcy zajęli się trybem Blackout i, choć szkoda mi części fabularnej gry, uważam to za najlepszą decyzję, jaką mogli podjąć. Seria od lat ewoluuje, ale od czasu wprowadzenia nowej mechaniki poruszania w Advanced Warfare cztery lata temu nie doświadczyliśmy żadnego przełomu. Wprowadzenie battle royale niewątpliwie nim jest, zwłaszcza że już na premierę otrzymaliśmy dopracowany (choć nie idealny) produkt. Treyarch skopiował mnóstwo rozwiązań z PUBG, niektóre są wręcz łudząco podobne (jak choćby pasek zacieśniającej się strefy). Nie pochwalam tego, ale jestem pewny, że wraz z pojawianiem się na rynku kolejnych gier z battle royale te rozwiązania będą kopiowane coraz częściej. Samo założenie rozgrywki jest banalne: lądujemy na mapie bez żadnego wyposażenia, podobnie jak 99 innych graczy. Musimy przeżyć, zbierając ekwipunek, zabijając przeciwników bądź się przed nimi kryjąc. Obszar gry stale się przy tym zmniejsza, więc po kilkudziesięciu minutach i tak dojdzie do konfrontacji graczy, którzy pozostali przy życiu wystarczająco długo. Brzmi prosto, ale dostarcza masę frajdy, zwłaszcza gdy gramy ze znajomymi w jednej drużynie (maksymalnie czteroosobowej). O ile w zwykłym multiplayerze gra z losowymi osobami jest przyjemna, tak w Blackout granie z „randomami” kończy się częściej frustracją niż zadowoleniem z rozgrywki, bo wolą dbać o siebie niż się wzajemnie osłaniać, nie dzielą się wyposażeniem, a komunikowanie się z innymi to często fikcja. Gdy jednak znajdziemy drużynę bądź chociaż jednego znajomego, Blackout zaczyna wciągać jak żaden inny tryb. Mapa jest naprawdę duża, co więcej, znajdują się na niej obiekty znane z poprzednich odsłon serii. Dzięki temu świat zapełnił się dobrze zaprojektowanymi obiektami, zaadaptowanymi na potrzeby battle royale. Do jej pokonywania, prócz własnych nóg, mamy też quady, ciężarówki, pontony i helikoptery, a do każdego pojazdu mogą wsiąść przynajmniej dwie osoby. Ilość dostępnego wyposażenia jest olbrzymia, ale dobrano je sensownie. Większość broni jest wziętych prosto z trybu multiplayer, ale mają odmienne parametry. O ile w multiplayerze detekcja trafień polega na „hitscanie”, czyli odczytaniu trafienia dokładnie w tym miejscu, w które wskazywał celownik, to już w Blackout pociski mają balistykę i opadają wraz z pokonaną odległością. Ma to sens, bo wiele starć toczy się na znacznym dystansie, przekraczającym nawet kilkaset metrów. Wprowadzono też równie istotny element, jakim jest ekwipunek. Możemy nieść ze sobą ograniczoną liczbę perków, apteczek, dodatków do broni i elementów wyposażenia, od umiejętnego zarządzania nimi zależy to, jak długo uda nam się przeżyć. Nie jest to jednak reguła, bo ekwipunek rozrzucony jest na mapie losowo, wiele zależy też od tego, w którym miejscu wylądujemy my i inni gracze. Bardzo podoba mi się to, jak dopracowano mechanizm podnoszenia przedmiotów i zakładania dodatków do broni – nie trzeba nawet zaglądać do ekwipunku, bo wszystko dostępne jest z menu na dole ekranu, obsługiwanego d-padem. Świetnym dodatkiem do Blackouta są zadania pozwalające na odblokowanie postaci znanych z trybu zombie oraz poprzednich odsłon gry. Podobnie jak zawartość z mikrotransakcji, tak i bohaterowie niczego nie zmieniają w Blackoucie, ale odkrywanie ich to nie lada wyzwanie. A, są jeszcze zombie, ale tylko w niektórych miejscach, do których wcale nie trzeba zaglądać (ale warto, bo jest tam zazwyczaj lepszy sprzęt). Jeśli ktoś ma ich dość, to i tu może obchodzić je szerokim łukiem. Treyarch postawił na jakość rozgrywki, ta nie idzie jednak w parze z oprawą audiowizualną. Black Ops 4 jest kolorowy, działa płynnie, ale szczegółowość modeli postaci i otoczenia, a także efekty świetlne i cząsteczkowe, nie robią zbyt wielkiego wrażenia. Co więcej, wydaje się mi, że nawet poprzednia odsłona, czyli WWII, wygląda lepiej. Na PC grafika jest zdecydowanie lepsza, wciąż jednak nie prezentuje się wybitnie. Gra miewa też problemy ze stabilnością, w czasie 30 godzin rozgrywki zdążyła mi się wyłączyć dwukrotnie. Najbardziej irytuje jednak nie to, a dźwięk. Muzyka i odgłosy brzmią świetnie, nie ma tu może wybitnych motywów, jak choćby ten z fabuły Black Ops 2, stworzony przez Trenta Reznora, niemniej jednak wszystko do siebie pasuje. Nie działa tylko jedna, za to niezmiernie istotna rzecz: odgłosy kroków. Są odtwarzane w taki sposób, że nie sposób odgadnąć, z której strony dobiegają, zwłaszcza gdy przeciwnik znajduje się nad bądź pod nami. Lokalizowanie wrogów po odgłosach to jeden z najistotniejszych elementów rozgrywki online, w Blackoucie błędna ocena kierunku może zaprzepaścić nawet kilkadziesiąt minut gry. Niestety, pomimo upływu ponad miesiąca od premiery, wciąż nie udało się tego poprawić. Black Ops 4 wygląda jak kolejne Call of Duty, od poprzedników różni się jednak na tyle mocno, że można potraktować je jako nowe otwarcie. Zmieniona, wolniejsza rozgrywka, z koniecznością leczenia się i trafienia przeciwnika więcej razy, wymaga od graczy bardziej przemyślanego zachowania i nie promuje tak bardzo tych, którzy mają lepszy refleks. Zombie po raz kolejny dostarczają bardzo intensywnych przeżyć i to na pięciu mapach. No i Blackout – ogromny, wysokobudżetowy battle royale, nie idealny, ale zbudowany tak, by każda rozgrywka była inna, ale równie emocjonująca. Czy w tym wszystkim jest jeszcze miejsce dla fabuły? Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Ocena iMagazine:
call of duty black ops 4 bez kampanii